Do medytacji z kalwaryjskiego Wzgórza – piątek 02.07.2021r.

Do medytacji z kalwaryjskiego Wzgórza – piątek 02.07.2021r.

Z kazania na kalwaryjskim Wzgórzu – 02.07.2021r.

Miłosierdzie ważniejsze od ofiary.
Często pytamy samych siebie: do czego zostałem powołany? Rozmyślania na ten temat nie są łatwe, bo przecież jako ludzie wolni sami decydowaliśmy o sobie w kwestii wyboru życiowej drogi, założenia rodziny, pójścia drogą powołania kapłańskiego, zakonnego, czy też pozostania w stanie wolnym. Na ile więc decyduje o naszym losie Bóg, a na ile my sami?
Dzisiaj w Ewangelii usłyszeliśmy o tym jak Pan Jezus powołuje celnika Mateusza. Nie wiemy jak długo celnik Mateusz zastanawiał się wcześniej nad swoim powołaniem? Nie znamy nurtujących go myśli i wątpliwości. Ale wiemy jak postąpił, gdy stanął przed nim Chrystus i powiedział do niego; „Pójdź za Mną”. Mateusz w jednym momencie wstał, zostawił swoją pracę w komorze celnej i poszedł za Jezusem. To wezwanie do pójścia za Jezusem musiało bardzo głęboko zapaść w serce powołanego celnika. Dlatego w jednym momencie potrafił zmienić swój dotychczasowy styl życia. W ten sposób odnalazł także prawdziwy sens i cel ziemskiego życia. Ta przemiana nieuczciwego celnika w wiernego ucznia Chrystusa naprawdę godna jest uwagi, ze względu na nawrócenie, które się w nim dokonało. My często lubimy oceniać i osądzać innych. Chcemy uchodzić za tych bardziej sprawiedliwych, niż za grzeszników. Jezus pokazuje jednak, że najważniejsze  w życiu jest kierowanie się miłosierdziem wobec każdego człowieka, nawet wobec największego grzesznika. Dlatego Jezus każdemu człowiekowi daje szansę na nawrócenie i zachęca do pójścia za Nim. Kiedy Jezus stanął przed Mateuszem siedzącym z komorze celnej, obdarzył go spojrzeniem pełnym miłosierdzia i zarazem łaską miłosierdzia, która Mateusza wewnętrznie uzdrowiła oraz obdarzyła wielkim powołaniem pójścia za Jezusem. To wezwanie do zmiany życia, do pójścia w życiu drogą, którą wyznaczył Mu Bóg, nie zniewoliło Mateusza, wręcz przeciwnie dało mu w życiu prawdziwą wolność. Warto zapamiętać słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary. Bo nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Aby pomóc komuś w nawróceniu, trzeba najpierw te osoby bardzo w życiu kochać. Tak jak kochał Mateusza Jezus. Mateusz ten ogrom miłości Jezusa poczuł w swoim sercu i dlatego zdecydował się na zmianę swojego życia i postępowania oraz na pójście za Jezusem.
Przygotowując się do wielkiego wydarzenia jakim będzie 12 września br. beatyfikacja Sługi Bożego Stefana kard. Wyszyńskiego, warto w świetle dzisiejszej Ewangelii przytoczyć słowa z jego nauczania: „Nie nawracaj, tylko kochaj”. Prymas Tysiąclecia nie tylko tego nauczał, ale w swoim życiu tak też postępował. Zawsze otwarty na potrzeby człowieka, szukał sposobności, jak tym potrzebom zaradzić. Jak zatroszczyć się o każdego poszczególnego człowieka: o tego bogatego i biednego, o tego sytego i tego głodnego, o tego który kocha Boga i który z Bogiem i z Kościołem walczy. Kochając i służąc Bogu, jednocześnie kochał człowieka i starał się mu służyć. Podstawą takiego właśnie jego życia była głęboka wiara w Boga. Jak sam mówił: „Ja nie tylko wierzę w Boga, co jestem pewien, że On jest”. Pamiętał na co dzień, że Bóg w którego wierzy jest Miłością. Dlatego nauczał, że Bogu „nie o to idzie, abyśmy się Go bali, ale o to, abyśmy się w Nim rozkochali”. Jego silna wiara była też pełna ufności i pokory wobec Boga i wobec planów Bożej Opatrzności. Prymas Tysiąclecia doskonale zdawał sobie sprawę, że choć wiele spraw po ludzku wydaje się nielogicznych i niepotrzebnych, to z Bożej perspektywy mają one sens. Dlatego często pytał retorycznie; „Czy ja muszę wszystko wiedzieć i rozumieć?”. I jednocześnie radził: „Nie musisz wszystkiego rozumieć, wystarczy, że wszystko co Bóg daje, kochasz”… „Nie wystarczy w Boga wierzyć, trzeba jeszcze Bogu zawierzyć”. Świętość Prymasa Wyszyńskiego objawia się między innymi w tym, że był człowiekiem zawierzenia. Był uczniem Jezusa, który jak celnik Mateusz z dzisiejszej Ewangelii, powołany przez Boga, poszedł ufnie drogą swojego powołania. Oby i każdy z nas, a szczególnie młody człowiek, z zaufaniem do Boga odczytywał i realizował w swoim życiu to powołanie, którym Bóg obdarza każdego człowieka. Amen.
(o.R.)