Obchodzony w ostatnią niedzielę stycznia Światowy Dzień Trędowatych rokrocznie wywołuje u wielu osób zdziwienie. Ta straszna choroba dawno już została zapomniana w Europie i można o niej co najwyżej przeczytać w opowieściach z dalekiej przeszłości albo w raportach dotyczących krajów tak zwanego trzeciego świata. Po co więc obchodzić taki dzień, po co zaprzątać nasze umysły problemami mieszkańców odległych krajów, tym bardziej, że nie łączą nas z nimi żadne gospodarcze interesy? Powinniśmy żyć naszymi sprawami, patrzeć w przyszłość, myśleć o rozwoju i postępie. Cóż nam może dać wiedza o epidemiologicznych danych statystycznych, skoro one nas nie dotyczą? Te i inne pytania i wątpliwości sprawiły zapewne, że Światowy Dzień Trędowatych znalazł się w internetowym rejestrze świąt dziwnych i nietypowych. A jednak nie możemy przejść obojętnie obok wciąż trwającego ludzkiego dramatu, który już dawno powinien się skończyć.
Idea Światowego Dnia Trędowatych
Ten szczególny dzień został ustanowiony przez Raoula Follereau ponad sześćdziesiąt lat temu, właśnie po to, by bulwersować, zadziwiać, szokować i budzić nasze uśpione sumienia. Bo oto w czasach niezwykłego postępu w medycynie zapomniana u nas choroba wciąż stanowi poważne zagrożenie dla dzieci, mężczyzn i kobiet żyjących często w totalnym ubóstwie, w rejonach gdzie wciąż nie ma wystarczająco zorganizowanych struktur medycznych, które pozwoliłyby na pełną diagnostykę wszystkich ludzi żyjących w wioskach zagubionych na bezdrożach pustyni, sawanny, czy w przepastnych gęstwinach podzwrotnikowego buszu, dokąd docierają tylko najodważniejsi misjonarze. Ci odegrali w historii walki z trądem wyjątkową rolę. Pierwsze leprozoria, w których trędowatych traktowano jak ludzi wymagających troski i opieki powstawały przy kościołach. Trzeba było bowiem mieć dużo odwagi, by zbliżyć się do tych ludzi o odrażającym wyglądzie i zapachu. Potrafili to tylko ci, którzy wsparci siłą wiary w Jezusa Chrystusa umieli pójść w ślady Dobrego Samarytanina, który zauważył człowieka potrzebującego pomocy, zatrzymał się przy nim i opatrzył jego rany, podczas gdy inni mijali go zajęci do końca swoimi sprawami. Św. Franciszek, św. Maurycy, św. Damian, bł. o. Beyzym czy niedawno kanonizowana przez papieża Franciszka św. Matka Teresa pokazali nam, że to Chrystus nas uzdalnia do czynów heroicznych, które w życiu ludzi świętych są zwykła codziennością. Historia walki z trądem uczy nas, że sama szlachetna skądinąd postawa humanizmu nie wystarczy, potrzebne jest miłosierdzie, które jest naśladowaniem miłości bożej do człowieka. Miłosierdzie bowiem jest naszą codzienną ofiarą dla innych w imię Jezusa Chrystusa, jest wierną służbą na rzecz zwłaszcza tych, których świat odrzucił. Tak było od zawsze i tak jest dziś. Misjonarze świeccy i duchowni, siostry zakonne niosą Ewangelię i z radością dzielą się doświadczeniem Bożej Miłości. Światowy Dzień Trędowatych jest doskonałą okazją do przypomnienia tego wielkiego dzieła kościoła katolickiego na rzecz najbiedniejszych z biednych. Dzieła, które wciąż trwa i w przypadku opieki nad trędowatymi jest wyjątkowe i niezastąpione.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, iż inicjator światowej akcji na rzecz trędowatych mówił zawsze o trądzie dwojakiego rodzaju. O tym fizycznym, za który odpowiada bakteria Hansena, jak również o trądzie moralnym, którego prawdziwą epidemię możemy dziś obserwować w naszych krajach. To podstępny i zdradliwy trąd bezbożności, nikczemności, egoizmu i relatywizmu moralnego.
Trąd w statystykach
Nie jesteśmy dziś w stanie dokładnie określić aktualnej liczby chorych na trąd. Możemy tylko, na podstawie niepełnych danych, które dotyczą rejestrowanych każdego roku nowych zdiagnozowanych przypadków trądu snuć mniej, lub bardziej trafne przypuszczenia. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że ci, którzy trafiają na leczenie bardzo często mają zaawansowaną chorobę, to znaczy, że byli chorzy od wielu lat, pozostając poza wszelkimi statystykami. Stąd, niektórzy uważają, iż oficjalnie publikowane liczby dotyczące trędowatych na świecie należy podwoić a może nawet potroić. Trzeba też dodać, iż są kraje, które z różnych powodów nie prowadzą statystyk, albo ich nie ujawniają.
Liczba nowych przypadków odnotowana w 136 krajach pozwala nam z grubsza ocenić aktualny stan epidemiologiczny dotyczący występowania trądu, który – przypomnijmy – jest dziś chorobą całkowicie wyleczalną, pod warunkiem jednak, że chory otrzyma dawkę stosownych antybiotyków. W zależności od stanu zaawansowania choroby terapia trwa od sześciu do 24 miesięcy. Wiemy, że w w ciągu ostatnich trzydziestu lat wyleczono szesnaście milionów chorych, dzięki czemu liczba trędowatych spadła mocno poniżej miliona. Niestety, co najmniej od dziesięciu lat mamy do czynienia z pewną stagnacją w procesie spadku zachorowań na trąd. Najnowsze dane opublikowane przez Światową Organizację Zdrowia dotyczące ostatnich lat w pełni to potwierdzają. Dla przykładu w roku 2013 odnotowano 215656 nowych przypadków trądu, w roku 2014 odnotowano 213899, natomiast rok później 210758 przypadków. To znaczy, że wciąż co dwie minuty na świecie pojawia się nowy przypadek trądu. Owszem widać niewielki spadek liczby zachorowań, ale nie jest to stan, który mógłby nas satysfakcjonować.
Przyczyny braku znaczącego postępu
Mimo ogromnego zaangażowania wielu instytucji kościelnych i świeckich, zwłaszcza tych, które wyrosły z inicjatywy samego Raoula Follereau mimo programów ministerstw poszczególnych krajów, wsparcia ze strony Światowej Organizacji Zdrowia, która już nie raz ogłaszała rychłe zwycięstwo nad trądem, trudno liczyć na ostateczne wyeliminowanie tej strasznej, choć uleczalnej choroby. Przyczyn takiej sytuacji jest kilka. Jedną z nich jest pewna demobilizacja instytucji państwowych i międzynarodowych, jaka nastąpiła po latach spektakularnego sukcesu w walce z trądem. Druga, to brak systemowych i zarazem globalnych działań prewencyjnych, brak oświaty zdrowotnej, brak struktur medycznych i wystarczających środków materialnych do aktywizacji pracy ośrodków niosących pomoc ludziom chorym na trąd. I jeszcze jedna, ważna przyczyna – obojętność krajów bogatych na los ludzi żyjących w najbiedniejszych rejonach świata.
Paradoksalnie rzecz ujmując, do trudności związanych z walką z trądem przyczyniają się darmowe leki stosowne w terapii antybiotykowej PCT. Otrzymuję od pewnego czasu sygnały, między innymi od polskich misjonarzy zajmujących się trędowatymi, że nie mogą leczyć zgłaszających się chorych na trąd, gdyż brakuje im podstawowych leków, których nie można nigdzie kupić, bo od kilku lat są bezpłatne. Jeszcze kilka lat temu pisaliśmy, Ze zestaw podstawowych antybiotyków stosowanych w terapii PCT kosztuje zaledwie 30 – 40 złotych, co wywoływało zazwyczaj zdziwienie, że tak niska jest cena uratowania kogoś z trądu. Teraz te akurat leki są darmowe, ale jako takie, są one dystrybuowane poprzez oficjalne struktury państwowe. Tymczasem są kraje, w których przedwcześnie ogłoszono całkowitą likwidację trądu, albo którym zależy na ukrywaniu wstydliwej choroby będącej synonimem biedy i zacofania. Wobec tego takich leków nie zamawia się. W ten sposób darmowe leki w wielu wypadkach stały się przekleństwem, bo bywają rozdzielane nie według rzeczywistych potrzeb, ale wedle kryteriów politycznych. I tak cena tych darmowych leków jest niewspółmiernie niska do kosztów pozostałych leków i środków pielęgnacji chorych na trąd, na które zbiera się pieniądze w każdą ostatnia niedzielę stycznia.
I jeszcze jedna, pozornie błaha przyczyna. Trąd wciąż wywołuje złe, przykre skojarzenia. Wolimy raczej o nim milczeć, nie mówiąc już o angażowaniu się w pomoc dla trędowatych. Może boimy się, że wywoła wyrzuty sumienia? Niektórzy mówią wprost, trąd nie jest modny, ani medialnie chwytliwy ani u nas, ani w krajach trzeciego świata.
Aktualnie najwięcej nowych przypadków trądu notuje się w Azji a krajem najbardziej zagrożonym chorobą wywołaną przez laseczkę Hansena są Indie. W 2015 roku odnotowano tu 127326 chorych, którzy zostali poddani terapii antybiotykowej. Stanowi to aż 60 % wszystkich przypadków zanotowanych na świecie. Dlatego potrzebne są nowe inicjatywy, nowe programy, struktury i środki. To w Indiach w ośrodku założonym przez o. Adama Wiśniewskiego ze zgromadzenia księży pallotynów Jeevodaya pracuje znana polska misjonarka świecka pani dr Helena Pyz.
Drugim pod względem ilości chorych na trąd krajem jest Brazylia, gdzie odnotowano 26395 przypadków. Są to jak doskonale wiemy kraje o bardzo wysokiej populacji. Liczba mieszkańców Indii przekracza 1,26 miliarda mieszkańców, co stanowi około 17,5 % całej światowej populacji. Liczba mieszkańców Brazylii przekracza 204 miliony. Tym niemniej nawet w przeliczeniu na 10 tys mieszkańców liczba trędowatych jest tam znacząca.
Na uwagę zasługuje jeszcze jedna zmiana odnotowana w danych statystycznych za ostatnie dziesięć lat. Z pewnością na uwagę zasługuje niepokojący fakt, że wraz z nienotowaną dotychczas falą uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu trąd powrócił do Europy. W 2015 roku w Hiszpanii odnotowano 8 przypadków, w Anglii 4, w Niemczech oraz Portugalii po 2 przypadki tej zapomnianej choroby.
Spojrzenie w przyszłość
Każdy Światowy dzień Trędowatych jest okazją do próby bilansu osiągnięć na polu walki z tą chorobą, ale też od nakreślenia perspektyw na przyszłość. Wiemy, że przez ostatnie lata wykonana została ogromna praca dla ratowania godności ludzi uważanych niegdyś za umarłych za życia. Miliony chorych na trąd zostało wyleczonych, choć nie zawsze udało im się przywrócić pełną sprawność i zdrowie. Biorąc za przykład inne zakaźne choroby, które udało się opanować w ostatnim stuleciu wciąż szuka się nowych metod diagnostycznych i terapeutycznych. Trwają badania nad możliwością wyprodukowania szczepionki. Niestety wbrew pojawiającym się tu i ówdzie rewelacjom prasowym, wciąż nie dysponujemy jeszcze szczepionką, która w sposób radykalny pozwoliłaby wyeliminować trąd. Jest to, jak wiemy choroba, która atakuje ludzkie ciało i trudno hoduje się szczepy laseczki Hansena na organizmach zwierzęcych, choć takie próby prowadzi się w kilku ośrodkach w Afryce, Europie, Stanach Zjednoczonych a nawet w Japonii. Ostatnio przewodniczący Naukowej Komisji Medycznej Follereau prof. Steward Cole opublikował w magazynie „Science” wyniki swoich badań, z których wynika, że na wyspach w rejonie Morza Karaibskiego żyją wiewiórki zarażone bakterią Hansena. Wynika z tego, że zwierzęta te mogą chorować na trąd i być źródłem zarażeń. Podobnego odkrycia dokonano w przypadku badań nad źródłami zakażeń najbardziej zjadliwą postacią trądu atakującego głównie dzieci w pasie równikowym „ulcère de Buruli”. Otóż okazało się, że rezerwuarem bakterii są zamieszkujące bagniste, podmokłe tereny pasa równikowego chrząszcze. W 2014 roku odnotowano 2200 nowych przypadków tej choroby. Zdecydowaną większość chorych stanowiły dzieci poniżej 15 roku życia. Jak wynika z opublikowanych raportów medycznych, terapia antybiotykowa w leczeniu ulcère de Buruli skuteczna była jak dotąd tyko w 80 %. Zatem trudno w tym wypadku mówić jeszcze o całkowitej uleczalności tej choroby. Stąd często jedynym ratunkiem dla chorych pozostaje radykalna chirurgia polegająca na amputacji zajętych partii ciała. Mamy nadzieję, że intensywne badania nad tą postacią trądu prowadzone w Instytucie Raoula i Madelaine Follereau w Pobé (Benin) pozwolą wkrótce udoskonalić terapię, by osiągnąć pełną wyleczalność. Nie znaczy to jednak, ze automatycznie zniknie problem tej choroby.
Jedno jest pewne. Walka o godność ludzi dotkniętych trądem jest wciąż aktualna. Aktualne są też kierowane przy okazji Światowego Dnia Trędowatych apele o wsparcie modlitewne i materialne misjonarzy pracujących na co dzień wśród chorych na trąd.
Jacques Maritain w swoich rozważaniach na temat nauki społecznej kościoła pisał, że co prawda nasza ojczyzna jest w niebie, ale Jezus Chrystus wyznacza nam konkretne zadania do spełnienia na ziemi w ramach projektu, który papież Paweł VI nazwał budowaniem cywilizacji miłości. Nasza troska o ubogich i chorych nawet, a być może zwłaszcza tych, którzy żyją daleko stąd jest jednym z istotnych filarów tej nowej cywilizacji.
dr Kazimierz Szałata
Fundacja Polska Raoula Follereau
87 1240 1082 1111 0000 0387 2932
Priorytety Fundacji Follereau na rok 2017
W oficjalnych materiałach opublikowanych na tegoroczny Światowy Dzień Trędowatych opublikowano priorytety na rok 2017:
- Zatrzymać transmisję choroby
- Udoskonalić diagnostykę, by poprzez szybką interwencję antybiotykową uniknąć okaleczeń i powikłań
- Zlikwidować społeczne bariery utrudniające chorym uczestnictwo w życiu społecznym i rodzinnym
- Ułatwić społeczną rehabilitację byłych trędowatych
- Dotrzeć do najbardziej odległych i niedostępnych miejsc, gdzie mogą żyć ludzie zagrożeni trądem
- Kontynuować prace naukowe w celu:
- znalezienia nowej, alternatywnej terapii, która będzie jeszcze skuteczniejsza i prostsza w aplikacji, bez niepożądanych efektów ubocznych
- upewnienia się, czy stosowana dotąd terapia pozostanie skuteczna wobec mogącej się pojawić oporności na antybiotyki
- odkrycia nowych testów diagnostycznych, które pozwolą jak najwcześniej zdiagnozować trąd
- określenia wszystkich ewentualnych naturalnych rezerwuarów, w których może występować odpowiedzialna za trąd bakteria Hansena