Z kazania na kalwaryjskim Wzgórzu – piątek 26.03.2021r.
Złożyć swoje troski w Bogu
Przeżywając ten już końcowy czas Wielkiego Postu, towarzyszymy Jezusowi, który zbliża się do swojej drogi krzyżowej i śmierci na Krzyżu, które to jego kochający Ojciec zaplanował z miłości do ludzi i dla zbawienia świata.
Słyszymy dzisiaj w pierwszym czytaniu lament prześladowanego Jeremiasza. Rozbrzmiewa on w czasie Wielkiego Postu jako wyraz cierpień Chrystusa odrzuconego, oczernionego, znienawidzonego aż do śmierci. Lecz w przeciwieństwie do Jeremiasza Jezus nie woła o pomstę z nieba, nie próbuje się wymknąć swoim wrogom. Jeśli słyszymy w Ewangelii, że Jezus uszedł nieraz z rąk swoich wrogów, to tylko dlatego, że nie nadeszła jeszcze godzina wyznaczona przez Jego Ojca.
Jezus wie jak ciężki czeka Go czas, jak bardzo będzie musiał zmagać się z ciężarem Krzyża i ponieść go na Golgotę. To co napełnia myśli i serce Jezusa nadzieją, to ufność pokładana w Bogu Ojcu. Wrażają to słowa włożone w usta Jeremiasza: „Tobie bowiem powierzyłem moją sprawę”. Taka też postawa ufności wobec Boga powinna towarzyszyć naszemu życiu. Słowa: „Tobie (Boże) powierzyłem swą sprawę”, powinny być wypowiadane szczególnie w obliczu, trudności, cierpień, niepowodzeń, prześladowań. Ważne jest to byśmy z wiarą i ufnością zawierzali wszystkie swoje sprawy Dobremu i Miłosiernemu Boga oraz u Boga szukali siły i pomocy. Przypomina nam św. Piotr w swoim Pierwszym Liście: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Boga, gdyż Jemu zależy na was”. Zaś w Psalmie 55 czytamy: „Tobie, o Panie powierzam moją troskę, Ty mnie podtrzymasz”. Gdy człowiek próbuje w oparciu o własne siły nieść ciężar codziennego życia, czy też krzyż cierpienia, to prędzej czy później ogarnie go rozgoryczenie, depresja i pogrąży się w smutku. Kto natomiast w życiu zdaje się na Boga, ten nawet w obliczu trudności i cierpień potrafi więcej myśleć o innych niż o sobie. Czasami warto pomyśleć o cierpieniach innych ludzi, które są przecież jakże często większe od naszych. Myśl o cierpieniach bliźniego pomaga zapomnieć o sobie samym, wznieść się ponad własne cierpienia, by nieść innym ulgę w ich cierpieniach.
W obliczu własnych cierpień i trudności, które nieraz wprost przygniatają nas do ziemi, warto częściej popatrzeć na Krzyż Jezusa Chrystusa, by uświadomić sobie ile Jezus musiał w życiu na ziemi wycierpieć, by nas zbawić. Warto w takich sytuacjach pomyśleć o Jezusie, który w Ogrodzie Getsemani w obliczu czekającego Go cierpienia pocił się krwią, a w czasie Drogi Krzyżowej był także przygnieciony do ziemi. Podobnie jak Jezus należy w takich sytuacjach pełnych cierpienia i trudności szukać w modlitwie siły i potrzebnych łask właśnie u Boga. To pełne ufności zdanie się na wolę Bożą, to zaufanie do Boga sprawia, że człowiek jest w stanie sprostać nawet tym najbardziej trudnym i jakże nieraz tragicznym wydarzeniom w swoim życiu, czy też w życiu naszych bliźnich.
Pamiętajmy, że utrapienia tego życia są zawsze „krótkim cierpieniem” w porównaniu ze szczęśliwą wiecznością, do której wiedzie nas krzyż codziennego życia na ziemi. W Pierwszym Liście św. Piotr poucza nas: „A Bóg wszelkiej łaski, Ten który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie Jezusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje”. Św. Teresa od Jezusa zwróciła się kiedyś na modlitwie do Boga w takich oto słowach: „O Boże, Ty zachowujesz drogę krzyża dla tych, których szczególną miłością miłujesz; im więcej miłujesz, tym większe utrapienia na nich zsyłasz… Jeśli miłujemy Cię bardzo, będziemy zdolni wiele wycierpieć dla Ciebie, jeśli zaś mało miłujemy, mało zdołamy cierpieć”.
Pamiętajmy, że najlepszą okazją do powierzania utrapień i trosk codziennego życia jest zawsze Msza Święta. Bardzo pomocna do wypraszania u Boga potrzebnych łask, jest zapewne także ta nasza wspólna piątkowa modlitwa na kalwaryjskim Wzgórzu do Bożego Miłosierdzia. Pamiętajmy, że im bardziej ktoś ufa Jezusowi, tym częściej będzie z wiarą i nadzieją powierzał Jezusowi Miłosiernemu utrapienia i troski swoje oraz swoich bliźnich. Amen.
(o.R.)