NIEKTÓRE CUDA w kaplicach Kalwarji Pakoskiej
z Kroniki klasztornej 00. Reformatów
1693.
Jeden służący u dworu JO. X. Radziwiłła przez wiele lat będąc niewidomym, słysząc o tych świętych Kalwaryjskich miejscach, gdy ślub uczynił odwiedzić te miejsca święte przejrzał i potem dobrze widział.
Tegoż roku. Niewiasta pewna od pioruna zabita, z wiarą wielką ofiarowana do Pana Jezusa na Kalwarji pakoskiej, odebrała na powrót życie.
1698.
Tamże synaczek utonąwszy, z wody wyciągniony lecz już umarły, na Kalwarję z żywą wiarą zaniesiony przed ukrzyżowanego Jezusa, żywy i zdrowy wrócił do domu.
1729.
J. Pan Łukasz Przybrocki za ofiarowaniem się na Kalwarję do Pana Jezusa, pożądany wzrok odebrał.
1751.
Mieszczka w Pakości, imieniem Anna Drzewiecka, porodziła córkę, ale nieżywą; gdy wszystkie sposoby przyrodzone nie przyspieszyły ratunku dziecięciu, nędzna matka, załamawszy ręce, zawołała: Jezu kalwaryjski, ratuj mnie w tej potrzebie wskrześ mi dziecię, jeżeli wola święta. Co tylko wymówiła wspomniane słowo, natychmiast poczęło dziecię oddychać, a potem i żyć.
1758.
Dnia 25 sierpnia taż sama córka bez nadziei życia chorując, od rodziców na Kalwarię ofiarowana, została zupełnie uzdrowioną.
Tegoż roku. 12 maja J. Pan Jacek Kęszycki, pod przysięgą zeznał, iż gdy wpadł w śmiertelną słabość utraciwszy mowę, uczynił myślą ślub nawiedzenia na Kalwarji ukrzyżowanego Jezusa, w tej chwili ozdrawiał.
1759.
Pewna Pani 18 mil odległa będąc od Pakości, a w ciężkiej zostając niemocy, usłyszała głos po dwakroć w dwóch nocach, aby się udała do więzienia Chrystusa Pana, tam gdy się ofiarowała, zaraz do zdrowia przyszła.
Tegoż roku. Dnia 17 sierpnia w piątek, w oktawę św. Wawrzyńca widziana była od obywateli miasta Pakości jasność wielka od kaplicy Heroda około godziny 11 w nocy.
1760.
W. J. Pani Zofia Kołudzka, chorążyna bydgoska, na ciężkie zapadłszy bicie serca, gdy się ofiarowała do Jezusa Kalwaryjskiego, w tej chwili została uzdrowioną.
1762.
Justyna Tyszewska, mieszczka z Barcina, widząc się niebezpieczną życia przy połogu, skoro się poleciła Jezusowi Kalwaryjskiemu, z lekkością wydała dziecię na świat i sama zdrową została.
1763.
Dnia 7 maja pewien kapłan w chorobie opuszczony od doktorów, opatrzony Sakramentami św. na drogę wieczności ofiarowany do Pana Jezusa Kalwaryjskiego, został zupełnie uzdrowiony.
1766.
W. J. Pani Magdalena Lipska nagle zapadłszy na ból nieznośny nogi tak, iż felczerowie nie tuszyli jej życia, udawszy się do Jezusa Kalwaryjskiego, w tej chwili uzdrowiona zupełnie została. Taż sama Pani będąc przed kilku laty w podobnem niebezpieczeństwie życia, z żywą wiarą wezwawszy Najświętszej Marji Panny w kaplicy Wniebowzięcia, cudownie odebrała zdrowie.
1769.
Dnia 24 marca W. J. Pan Wolski, podkomorzy inowrocławski, pan świątobliwego życia, zapadłszy ciężko na reumatyzm, gdy się ofiarował do Pana Jezusa Kalwaryjskiego, zaraz przyszedł do zdrowia.
1770.
Dnia 16 września W. J. Panna Urszula Popowska przez czas niemały zostając w niebezpiecznej chorobie, skoro od matki swojej podczas słuchania Mszy św. na Kalwarji była ofiarowana Jezusowi cudownemu, powróciwszy do domu, córkę zdrowszą zastała.
1773.
Pani Agnieszka Jurkiewiczowa w śmiertelną zapadłszy chorobę. bez. nadziei życia, wiarą jednak dobrą udawszy się do Jezusa Kalwaryjskiego, dawno odebrała zdrowie.
1777.
Taż sama powtórnie wpadłszy w podobną chorobę, za uczynionym ślubem do kaplicy Wniebowzięcia Najświętszej Marji uzdrowioną została.
W tym samym roku. JPanna Weronika Wesołowska w ciężkiej, bo już śmiertelnej zostając niemocy gdy była ofiarowana do Najświętszej Marji Panny w kaplicy Wniebowzięcia, do pierwszego przyszła zdrowia.
1783.
W. JX Józef Tena, proboszcz szczepanowski zeznał: jadąc w nocy z Kujaw, ujrzawszy światło w więzieniu, stanąłem, sam podszedłem do kaplicy i przyklęknąwszy na kolana na przy okienku, które jest w tyle kaplicy, widziałem gorejące, nikt nie, zapalał gdyż zamek był dobry, a klucze w klasztorze, lampy przed Panem Jezusem, na słupku siedzącym.
1788.
Dnia 14 września darzyło się, że pewna osoba na Kalwarji świętokradzko przystępując do Najświętszej Komunii, była jak gdyby od kogoś odpychana, wzruszona bojaźnią najprzód, a potem za darem łaski Boskiej i skruchą wróciwszy się do swego spowiednika, wyznawszy i obżałowawszy swoje winy, z weselem potem przyjęła Najświętszą Komunię; podobne przypadki cudownej łaski tamże na Kalwarji często się zdarzają.
1795.
W. J. Panna Zabłocka, podczaszanka poznańska, chorując przez niemały czas, ofiarowana Panu Jezusowi Kalwaryjskiemu, odwiedziwszy to święte miejsce zdrowszą została.
S. 1. Gdy deszczu lub pogody jest wielka potrzeba, skoro ludzie z nabożeństwem odprawiają procesję do kaplicy Wniebowzięcia Najświętszej Marji Panny, dostępują pożądanego skutku.
S. 2. Innych wiele cudów tak w archiwum konwentu pakoskiego, jako też i w kalwaryjskiem doczytać się można.
S. 3. To też pewna, że wielu odebrawszy łaski, nie przyjdzie do zaprzysiężenia, a zatem nie są zapisane. Zaczem doprasza się, aby ci, którzy odbierają cudowne łaski, nie zaniedbywali zgłaszać się starszym konwentu pakoskiego.
NIEKTÓRE ŁASKI otrzymane na kalwarii i w naszym kościele w Pakości.
Z Kroniki klasztornej 00. Reformatów
1693
W mieście Pakości zmarły syn przez rodziców przyniesiony przed ołtarz św. Antoniego ze zdziwieniem i konsternacją wszystkich patrzących ożył.
Tegoż roku pewna kobieta porażona piorunem i zmarła, przez krewną przyniesiona na kalwarię, pobożnie i z wiarą ogromną ofiarowana przed Chrystusem Ukrzyżowanym, powróciła do życia.
Tak o. Koralewicz w dodatku do Kroniki.
1698
Pewien chłopiec utopiony w jeziorze, znaleziony martwy, przez rodziców z wielkim płaczem przyniesiony na kalwarię i przedłożony przed wizerunkiem Cudownego Krucyfiksu, żywy wrócił do domu.
Tak dodatek do Kroniki.
1751
Dnia 6 września urodziła się córka nieżywa pani Anny Drzewieckiej, obywatelki pakoskiej. Dziewczynka ta w różny sposób pobudzana i poruszana przez pół godziny, w żaden sposób nie ożyła. Słysząc to matka, zaraz westchnęła i zawołała głośno do Pana Jezusa Kalwaryjskiego: „Jezu Ukrzyżowany! Jezu Kalwaryjski, ratujże mnie w tej potrzebie, a wskrześ i ożyw mi to dziecię, jeżeli wola Twoja święta!’.” A po tych gorących słowach i mocnym westchnieniu do Jezusa Ukrzyżowanego niespodzianie umarła dziewczynka zaczęła oddychać i żyć doskonale. Wszakże dla zganienia może niewdzięczności, albo dla wypróbowania wiernego nabożeństwa do Jezusa Ukrzyżowanego, albo dla wyraźniejszego wykazania cudu swojego, łaskawy Bóg tę dziewczynkę imieniem Marianna w roku 1757 ciężką chorobą złożył na łóżku, tak bardzo, że wspomniana panienka dziewięć dni i nocy nic nie jadła i nie piła. Ponadto na twarzy, boku i na prawą rękę strasznie opuchła. Widząc tę chorobę stroskani rodzice i rozmyślając, jak wiele dzieci tego roku śmierć zabrała, że ciągle były chowane w Pakości, tak że tą plagą miasto poruszone prosiło i urządziło publiczną procesję z Relikwią Drzewa Życia na kalwarii. Ok. św. Michała nad tym nieszczęściem rozważając matka z mężem Józefem Drzewieckim, widząc swoją córkę bliższą śmierci niż życia, ofiarowała ją na kalwarię Jezusowi Ukrzyżowanemu i srebrne wotum przyrzekła. Po tym przyrzeczeniu i ofiarowaniu swej córki, ta zaczęła wracać do zdrowia i wkrótce całkiem ozdrowiała. Za to wielkie dobrodziejstwo i pewny i jasny cud wspomniani rodzice obywatele pakoscy dopełnili swego ślubu dnia 15 sierpnia 1758 w piątek przy publicznych stacjach kalwaryjskich. Tam wyznali tak rodzice, jak 7 rok życia mająca córka, oddając srebrne wotum długie i szerokie jak ćwiartka papieru z wyrażeniem Ukrzyżowanego i swoich osób Które ja przyjąłem i zawiesić kazałem pod stopami Ukrzyżowanego na większą chwałę Ukrzyżowanego Jezusa. To wszystko wiernie i pra dziwie przez matkę opowiedziane oraz ojca i córkę, co poświadczam jako prawdziwe i pewne. Na dowód tego własnoręcznie się podpisuję
Cyriak, reformat, kaznodzieja kalwaryjski
1758
Dnia 12 maja przyszedł osobiście do naszego klasztoru w Pakości szlachetny pan Jacek Kęszycki, szlachcic z województwa płockiego pochodzący. Jego przysięga w obecności dyskretorium konwentu pakoskiego na księgę Ewangelii wobec krucyfiksu była w tej formie „Ja Jacek Kęszycki przysięgam i zeznaję przed Bogiem w Trójcy św. jedynym na tej świętej Chrystusowej Ewangelii, iż będąc w sam św. Krzyż Znalezienia ciężką chorobą złożony,- tak iż utraciłem mowę i wszystkie siły; gdym był przecie przy refleksji, udałem się do kalwaryjskiego Cudownego Ukrzyżowanego Jezusa, zaraz tego dnia uzdrowiony doskonale zostałem i przywrócony do mowy, co pod przysięgą zeznaję na tej Ewangelii św.”.
Tak jest,
Piotr, reformat, Kaznodzieja kalwaryjski
Teodor, reformat, Lekt. św. kanonów.
Dnia 19 lipca tegoż roku o. Jakub Łożewski, wikary konwentu pakoskiego, wyszedłszy z choroby, złożył publiczną przysięgę na św. Ewangelię w następującej osnowie:
„Ja o. Jakub Łożewski przysięgam przed Bogiem na tę św. Ewangelię, że przez sen i mocne pobudki Ukrzyżowanego Chrystusa Pana kalwaryjskiego zostałem zachęcony w mojej chorobie do odbycia publicznej procesji na kalwarii i że dwa razy uczyniłem ślub odwiedzenia i przysiężenia na to, że z pewnością następnie odzyskam zdrowie. Które odzyskałem po odwiedzeniu i odbytej procesji publicznej i całkowity skutek osiągniętego zdrowia.
Tak jest. O. Piotr, Reformat, Kaznodz. kalwaryjski.
1759
Nie wiadomo, kiedy ten cud się stał, ale jest najprawdziwszy. Pewnej pani 18 mil od Pakości mieszkającej, w ciężkiej chorobie pogrążonej i już prawie konającej, ten głos we śnie i na uszy słyszany był, aby się ofiarowała na kalwarię w Pakości, szczególnie do Pana Jezusa uwięzionego. Kiedy po drugim napomnieniu to uczyniła, zaraz wyzdrowiała i z największą pobożnością odwiedziła kalwarię.
Sumiennie to poświadczył o. Idzi Zarzycki.
Dnia 17 sierpnia tegoż roku w piątek w oktawę św. Wawrzyńca widziany był blask wychodzący z kaplicy Heroda ok.godz.23. Poświadczył to wiarogodny służący p. Aleksandra Pawłowskiego, obywatela pakoskiego, co i sam Pawłowski z żoną swoją twierdził, że nie tylko raz, lecz wiele razy ten blask był widziany w piątki przez innych ludzi.
Tegoż roku pewnego dnia w grudniu doznała widocznej łaski Ukrzyżowanego P. Jezusa Chrystusa na kalwarii szlachetna pani Helena Rudzińska, wdowa prawie 60-letnia, z pobożności zostająca, w Pakości. Ona to w św. Mikołaja B. niespodzianie nawiedziona wielkim bólem stopy, a ból ten z dnia na dzień coraz się wzmagał i skłania do brania różnych lekarstw, ale na próżno. Dlatego już prawie zupełnie zwątpiwszy w wyzdrowienie i dalsze życie, będąc w tak dużej boleści, prosiła swoją siostrę, aby ją ofiarowała na kalwarii. Powiedziawszy to swej siostrze, jednocześnie samą siebie wzdychając z żywą wiarą, mocną nadzieją poleciła do stóp Ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa i zaraz doznała ulgi w swoim bólu, a wkrótce zupełnie wyzdrowiała. Za to dobrodziejstwo na podziękowanie leżąc na ziemi wysłuchała Mszy na kalwarii w roku następnym 1760 dnia 25 stycznia a 14 marca w piątek podczas nabożeństwa przysięgą potwierdziła, że nie inaczej ozdrowiała, jak tylko przez Pana Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego.
Zeznała wobec o. Cyriaka Wolnickiegc kaznodziei.
1760
Szlachetny pan Jan Tański, mieszkający we wsi Dźwierzchno, ofiarował pewną jałmużnę na podziękowanie dla kalwarii za swojego synka Janka, który beznadziejnie chorował, a skoro ofiarował go Jezusowi Ukrzyżowanemu na kalwarii, zaraz wyzdrowiał. To opowiedział dawca jałmużny wobec OO. Bernarda Gralichowskiego, kazn. domowego, i Cyriaka Wolnickiego, kazn. kalwaryjskiego.
Dnia 7 marca w św. Tomasza z Akwinu córka pana Tomasza Korpakowskiego, prezydenta Pakości, imieniem Agnieszka, chorując prawie nieuleczalnie na oczy, ofiarowana została do Ukrzyżowanego kalwaryjskiego i zaraz cudownie zdrowie odzyskała. Dlatego na podziękowanie przybywając na kalwarię jej matka Marianna ze swoją córką, ofiarowała srebrne wotum, wyspowiadała się i to zeznała.
Dnia 13 września chłopiec imieniem Wojciech ze wsi Wola 15-letni leżał śmiertelnie chory , przez trzy tygodnie ani słowa nie mówiąc. Jego matka Małgorzata, zdjęta boleścią nad swoim synem, powiedziała swojemu mężowi, aby go polecili Ukrzyżowanemu na kalwarii w Pakości. Skoro go ofiarowali na kalwarię, wnet synowi wróciła mowa, zaczął wołać pokarmu i odzyskał dawne zdrowie. Co sami rodzice ze swoim synem następnego roku 1761 przybywając na kalwarię, potwierdzili to przysięgą.
Tegoż roku W. Pani Zofia Kołudzka, chorążyna bydgoska, obciążona chorobą, mianowicie zbytnim uciskiem serca, temuż Ukrzyżowanemu pobożnie i gorąco się ofiarując, zaraz odzyskała zdrowie, a na po dziękowanie podarowała srebrne wotum pozłacane.
Tegoż roku sławetny Paweł Krzyżanowski, przychodząc z Torunia na podziękowanie, zeznał pod przysięgą, że ciężko chorując na żołądek, ślubował odwiedzić ten wizerunek Ukrzyżowanego na kalwarii pakoskiej słynny cudami. Otrzymał tę łaskę, pierwotne zdrowie. Za to dobrodziejstwo ofiarował dwie świece.
1762
Szanowna Justyna Tyszewska, obywatelka barcińska, ciężko chora w połogu z narażeniem życia, nie mogąc wydać potomstwa, ofiarowała się Cudownemu Ukrzyżowanemu na kalwarii, zaraz z ulgą boleści wydała dziecko na świat, co z przysięgą zeznała OO. Jozafatowi Lewandowiczowi, Tomaszowi Kośmickiemu i Idziemu Zarzyckiemu, kaznodziejom.
1765
Dnia 20 marca o. Bazyli Kuchowicz zauważywszy, że z powodu niedbalstwa .jakiegoś kronikarza wspaniały i naprawdę wielki cud w te; kronice jest pominięty, teraz dla podkreślenia wdzięcznego serca dla Jezusa kalwaryjskiego, dla spotęgowania nabożeństwa względem Niego prosił, żeby go opisać wiernie w kronice, a jednocześnie będąc zdrowy na umyśle i ciele, wiernością i słowem kapłańskim poświadczył prawdziwość tego, co niżej napisane, tylu świadków przytaczając, ilu za rządów o. Izydora Chodubskiego wspólnie mieszkających zakonników miał. Otóż w roku 1763 dnia 25 kwietnia będąc studentem św. kanonów i kontrowersji w tutejszym konwencie pakoskim, zachorował na nieznaną chorobę, lecz lekarz ówczesny w Pakości śp. Jan Biernacki, jak mu się zdawało, rzekł, że jedna z tych go zaatakowała: albo tylko gruźlica, albo zniszczenie organu głosu, lub jak mówią uszkodzenie płuc, nie mógł bowiem ani słowa powiedzieć wyraźnie, ale wyznał szczerze, że kuracja takiego defektu przechodzi jego siły i możliwości. Noce i dnie bezsenne wtedy spędzał w ciągłym złośliwym letargu i ok.12 dni bez żadnego pokarmu. I co ciekawsze do zauważenia, bardzo często w ciągu godziny trzy, cztery razy, niekiedy i więcej kaszląc, zamiast flegmy znaczną grudkę skrzepłej krwi wypluwał, po czym zaraz następowały wydzieliny, złożone z żółtej materii pomieszanej z zieloną.
W takiej sytuacji został zaopatrzony sakramentami św. i pozbawiony pomocy ludzkiej, całą nadzieję odzyskania zdrowia położył w Ukrzyżowanym kalwaryjskim i uczynił ślub odbycia dwu pielgrzymek i odprawienia na kalwarii Mszy św. Wiedząc o tym o. Martynian Eliaszewicz, Lektor Teologii Dogmatycznej w tym czasie jego ostatecznej słabości, z miłości braterskiej kilka razy udał się na kalwarię, raz i drugi odprawił tam Mszę św., w memento polecił chorego w tym świętym miejscu i nie na próżno. Albowiem 7 maja bez żadnego lekarstwa począł nabierać sił, a nawet mógł Mszę odprawić. Przez długi potem czas musiał w chórze powstrzymywać się od śpiewu, gdyż nawet do wyraźnej i głośnej mowy nie był zdolny. Tymczasem jednak wypełniwszy ślub, odzyskał dawną władzę odmawiania w chórze boskiego officjum i głoszenia słowa Bożego do tego stopnia, że po przebytej chorobie miał większą siłę głosu w kazaniach, niż przedtem, kiedy po każdym niemal kazaniu odczuwał chrypkę i słabość. Wiernie to opisane zostało, aby zaświadczyć chwałę dusz i ciał lekarzowi, Łaskawemu Jezusowi Kalwaryjskiemu, aby pamięć jego dobrodziejstw u ludzi przetrwała na zawsze.
1766
Dnia 11 maja przyszli do furty klasztornej sławetny Grzegorz Godyński i jego żona Marianna, obywatele pakoscy. Ona w obecności o. Stefana Krzywdzińskiego, wikarego konwentu i o. Waleriana Kautego, Lektora teologii i kontrowersji, dyskretów i kaznodziejów ówczesnych, sumiennie zeznała, że przed ok. dwu tygodniami przed Wielkanocą wracając z Inowrocławia do Pakości, kiedy z górki przy kaplicy Wniebowstąpienia Pańskiego zjeżdżali saniami, koń, którym jechali, upadł na lód pokryty wodą. Chcąc mu pomóc Grzegorz zeskoczył z sani, ale sam upadł czaszką na lód i sam się zabił, oczy otwarte utkwił w słup, gardło z całą twarzą rozmazało się. Widząc tak upadłego męża żona Marianna, różnych używała sposobów, aby go ożywić, już to do ucha głośno wołała, już to poruszała w jedną i drugą stronę, a wielokrotnie śledząc jego oddech, w ciągu pół godziny nie znalazła śladu życia. Wtedy z płaczem zawołała do Jezusa Ukrzyżowanego Kalwaryjskiego w te słowa: „Jezu Kalwaryjski, który tylu ludziom okazałeś łaskę, uczyń możliwe z niemożliwego i mnie teraz owdowiałej obudź umarłego męża!” Po tym gorącym wezwaniu Jezusa Kalwaryjskiego zaraz mąż westchnął, oczy otworzył. Zobaczywszy to żona wzięła jego prawą rękę i kilka razy biła nią jego pierś mówiąc „Jezus, Maryja, Józef”. Następnie włożyła go na sanie i wiozła aż do Cedronu. Wtedy Grzegorz wziął konia i sam odzyskawszy siły, pojechał aż do swojego domu. Tego dnia się położył, a nazajutrz po południu wstał zdrowy. Jeszcze na saniach zrobili ofiarę, że dadzą parę świec. Dopełnili tego w wigilię św. Krzyża, w święto komunikowali po spowiedzi św., aby podziękować należycie Jezusowi Kalwaryjskiemu na kalwarii. Na zapytanie dyskretów, czy chcieliby na to złożyć przysięgę, odpowiedzieli, że chętnie chcą przysięgać.
Dnia 15 maja tegoż roku za czasów o. Zozyma, egzorcysty, naszego Reformata, szlachetna pani Słupecka, opętana przez złe duchy, od których chcąc się uwolnić była w Częstochowie i w Żerominie u egzorcystów, a kiedy nie znalazła tam uwolnienia, prosiła męża, aby z nią udał się do Pakości na kalwarię. Zgodził się mąż. A kiedy zbliżyli się do kaplicy Więzienia Chrystusa Pana, złe duchy zaczęły wołać: „Nie możemy się zbliżać do tego strasznego miejsca”.
I strasznie ją męczyły, dlatego mąż z pomocą sługi swego i jeszcze innych ludzi zdjął ją z wozu. Kiedy ją przynieśli do Więzienia Jezusa Chrystusa, złe duchy nie pozwalając jej tam donieść, wołały: „Nie możemy patrzeć na jej hańbę”. Pan Słupecki do nich rzekł: „Skoro nie chcecie iść do Więzienia Chrystusa, odstąpcie od niej i uciekajcie!” Zaraz wszyscy odeszli i opętaną zupełnie i całkowicie opuściły złe duchy. A O. Zozym oczekiwał na kalwarii ich przybycia, aby dokonać egzorcyzmów. Było to opowiedziane przez szlachetnego pana Pawła Wałeckiego, właściciela dóbr Radłówka 00. Fidelisowi Przyckiemu, kazn. kalwar., i Michałowi Tyrakowskiemu, kazn. domowemu, Walerianowi Kautemu i innym, którzy z ust szlach. pana Słupeckiego, męża wspomnianej opętanej, opowiadanie to usłyszał .
Dnia 28 czerwca tegoż roku szlachetna pani Magdalena Lipska, żona Atanazego Lipskiego, ekonoma ówczesnego dóbr Pakość, zeznała na furcie w obecności męża swojego i dyskretów konwentu, o. Hieronima Obrzutowskiego, gwardiana, wik. Stefana Krzywdzińskiego, o. Telesfora Stocka, lektora św. kanonów, Waleriana Kautego, lektora kontrowersji, co następuje. Cierpiała na prawą nogę, od stopy aż do uda straszny ból kości wewnętrznej: a najgorzej nocą przez trzy miesiące bez przerwy, chociaż chodziła w dzień, ponadto pod koniec miesiąca trzeciego dołączył się ból zębów tak silnie dokuczający, jakiego jeszcze nigdy przedtem nie zaznała. Biedny mąż litując się nad nieszczęśliwą żoną poradził, aby na kurację udała się do konowała. Poszła za radą męża do konowała, któremu opowiedziała chorobę. Ten odrzekł ,że nie może być wcześniej zdrowa, jak po dwóch miesiącach, ponadto trzeba użyć wizykatorie. Tą relacją leczenia przerażona kobieta przypomniała sobie, że przed kilku laty leżącemu śmiertelnie choremu mężowi bez nadziei dalszego życia uprosiła całkowite zdrowie leżąc krzyżem na ziemi w kaplicy Matki Boskiej Wniebowziętej. Z tego wspomnienia odzyskała nadzieję wielką, a z obawy przyszłej kuracji i wzrastającego udręczenia westchnęła do Jezusa Kalwaryjskiego, prosząc o zdrowie nogi i zębów, obiecując w obranym dniu dać na Mszę i wysłuchać jej przed Ukrzyżowanym Jezusem i trzy razy obejść jego ołtarz na kolanach na kalwarii. W tym samym momencie danej obietnicy zaraz doskonałe zdrowie nogi i zębów odzyskała na oczach konowała i zdrowa wróciła do domu bez kuracji owego konowała. A dnia, którego o tym doniosła,18 miesiąca czerwca, chciała przysięgą potwierdzić razem z mężem to w obecności wspomnianych dyskretów.
Uczciwa Urszula Przybyszewska z Pakości nieustannie cierpiała przez pięć lat bóle głowy, tak że wydawało jej się, że już straciła rozum, dniem i nocą chodziła jak pozbawiona pełnego używania rozumu. Kiedy zaś 1 maja przybyła obchodzić stacje Drogi Krzyżowej, uklęknąwszy obchodziła ołtarz Jezusa Ukrzyżowanego, gorąco prosząc Jezusa Chrystusa Kalwaryjskiego, aby ją uwolnił od tego bólu głowy. I została wysłuchana tego samego dnia w tymże kościele kalwaryjskim. Za tę łaskę przyobiecała Jezusowi Kalwaryjskiemu że ilekroć odwiedzi wspomniany kościół, na kolana obejdzie ołtarz Ukrzyżowanego, Tak też Urszula doniosła 4 lipca tegoż roku i swoje zeznanie przysięgą potwierdziła w obecności OO. Fidelisa Przyckiego, kazn. kalwaryjskiego, Waleriana Kaute, lekt. kontrowersji, Telesfora Stocka, lekt. św. kanonów, Stefana Krzywdzińskiego, wikarego, i Hieronima Obrutowskiego, gwardiana tutejszego konwentu.
1769
Dnia 24 marca w Wielki Piątek przybył do niesienia krzywa na procesji na kalwarii WP Wolski, podkomorzy inowrocławski i dał małe srebrne wotum z wyrażonymi rękami. Gdy ciężko był chory mając ból straszny prawej ręki, czyli nieznośny ból ręki/hieromantyst/,ofiarował się św. i cudownemu Krzyżowi kalwaryjskiemu i wnet wyzdrowiał.
Dnia 20 września małe wotum z wizerunkiem Opatrzności Bożej przyniosła WP Kiełczewska, która ofiarowała się w ciężkiej swej chorobie Chrystusowi Ukrzyżowanemu na kalwarii i pieszo idąc, odzyskała zdrowie.
1770
Dnia 3 maja w Znalezienie św. Krzyża na kalwarii leżąc w domu przez 11 tygodni w ciężkiej chorobie szlachetny pan Paweł Wałecki szlachcic, tego dnia jęcząc i wzdychając na łóżku, ale ofiarując się Chrystusowi Ukrzyżowanemu, pełen przygnębienia tak się pocieszał: „O mój Jezu umierający na kalwarii! Oto dzisiaj jest ten dzień, w którym służą Ci pobożni słudzy obchodzący kalwarię, a ja nie mogę iść na to święte miejsce kalwarii z powodu mej choroby. Przyjmij moje dobre chęci, który jestem zapisany do Bractwa 5 Ran Chrystusa, racz zmniejszyć moje boleści w moim pragnieniu! Odtąd urwał się kaszel tkwiący w piersi i ropienie ciągle uparci tkwiące we wnętrzności wypłynęło. To zaś podniosło chorego. Skora wyzdrowiał, wszystko to zeznał i sumieniem swoim potwierdził. Wob. OO. dyskretów tego klasztoru, Feliksa Adamskiego, gwardiana, Franciszka Wolskiego, wikarego Franciszka Nakielskiego, Franciszka Chęckiego, kaznodziei kalwaryjskiego. Za spełnione życzenie prawie dwie marki srebra w 18 kawałeczkach ofiarował na użytek kalwarii.
Dnia 16 września do niniejszych akt osobiście stawając WP z Janowskich Popowska ze swoją córką panną Urszulą, wobec dyskretorium miejscowego, mianowicie OO. Benedykta Roszkowskiego, gwardiana, Witalisa Kotowicza, wikarego, Kazimierza Maczaka, lektora kontrowersji, Leontego Slegiella, lektora św. kanonów, zdrowa na umyśle i ciele, tego dnia przyjęła Komunię św. i potwierdziła przysięgą, że wspomniana jej córka, panna Urszula, przez kilka tygodni leżąc śmiertelnie chora, oprócz wody nie używająca żadnego pokarmu skoro przez swoją matkę została ofiarowana Ukrzyżowanemu Kalwaryjskiemu Chrystusowi podczas Mszy tamże wysłuchanej, gdy matka wróciła do domu, wnet poprosiła ją o chleb z masłem, zaczęła odzyskiwać zdrowie i całkiem wyzdrowiała, jako całkiem zdrowa przed nami się stawiła.
Tak jest: o. Leonty, reformat, L. kontrowersji
Kazimierz, ref. L. św.kanonów,
Witalis, ref. wikary,
Benedykt, ref. Gw. K. Pakoskiego.
Dnia 29 września. Do akt niniejszych przybywszy Antoni Pietrzak i jego żona Marianna ze wsi Dąbrowa, tego dnia wyspowiadali się, przyjęli Komunię św. i złożyli przysięgę i zeznali wobec o. Leontego Slegiella, lektora kontrowersji, i Kazimierza Macza…. lektora św. kanonów, dyskretów konwentu, że ich syn 3-letni Roch przyciśnięty ciężką chorobą przez półtora roku cierpiał wodną puchlinę, tak że prawie stał się ślepy i nie mógł się ruszać na łóżku. Tymczasem jego matka ofiarowała go Ukrzyżowanemu Chrystusów: kalwaryjskiemu, to puchlina wodna zaraz odeszła i zniknęła ślepota oczu. To sumiennie i pod przysięgą zeznali wobec wspomnianych Ojców.
Tak jest. o. Leonty, Ref. L. kontrowersji.
1773
W miesiącu grudniu śmiertelną chorobą bez nadziei życia Agnieszka Jurkiewiczowa, obywatelka pakoska, ofiarowała się z mocną wiarą na kalwarię, będąc już wszystkimi sakramentami przez X.Benig…. Polatyńskiego opatrzona na drogę wieczności, nie tracąc jednak nadziei o życiu swoim, w ranach Jezusowych, oddała krzyżyk srebrny pozłacany maleńki i upragnione w zupełności otrzymała zdrowie….. świadkiem całe miasto, lubo ta obywatelka autentycznego świadectwa nie wyznała przy OO. Dyskretach. Ten zaś krzyżyk zawieszony jest nad Tabernakulum na kalwarii.
1777
Dnia 9 lipca Wżna Jejmć Pani Marianna Magnuska, Wojska Radziejowska, oddała wotum srebrne, na którym są wyrażone oczy za córkę swoją, która ciężko bolejąc na też oczy, a ofiarowawszy się na kalwarię do Cudownego Pana Jezusa i sama z nią ze wsi Staniewic przy była w czasie marcowych piątków, odprawiwszy spowiedź i Komunię św. pożądane oczów odebrała zdrowie, na zawdzięczenie P. Jezusowi wotum to oddała na wstędze niebieskiej.
Tegoż roku ofiarowane jest wotum srebrne do Wniebowzięcia N.M. P. od sławetnego pana Michała Jurkiewicza, obywatela pakoskiego, za doznaną łaskę uzdrowienia żony jego w ciężkiej chorobie.
Roku tegoż, Oddane jest także wotum srebrne do tejże kaplicy od sławetnego pana Wesołowskiego, obywatela pakoskiego, za łaskę doznaną w przywróceniu zdrowia dziecięciu jego już prawie konającemu.