Do medytacji z kalwaryjskiego Wzgórza – Gorzkie Żale niedziela 5 kwietnia 2020r.

Do medytacji z kalwaryjskiego Wzgórza – Gorzkie Żale niedziela 5 kwietnia 2020r.

Gorzkie Żale to popularne w Polsce nabożeństwo pasyjne, połączone z wystawieniem Najświętszego Sakramentu i kazaniem pasyjnym. Pochodzi ono z początków XVIII w. – po raz pierwszy odprawiono je w 1707 r. Jego tekst zachował oryginalne, staropolskie brzmienie. Gorzkie Żale dzieli się na Zachętę (Pobudkę) i trzy części. W każdą niedzielę Wielkiego Postu odprawia się jedną część.

Zachęta (Pobudka)
Gorzkie żale przybywajcie, *
Serca nasze przenikajcie.
Rozpłyńcie się, me źrenice, *
Toczcie smutnych łez krynice.

Słońce, gwiazdy omdlewają, *
Żałobą się pokrywają.
Płaczą rzewnie Aniołowie, *
A któż żałość ich wypowie?

Opoki się twarde krają, *
Z grobów umarli powstają.
Cóż jest, pytam, co się dzieje? *
Wszystko stworzenie truchleje!

Na ból męki Chrystusowej *
Żal przejmuje bez wymowy.
Uderz, Jezu, bez odwłoki *
W twarde serc naszych opoki!

Jezu mój, we krwi ran swoich *
Obmyj duszę z grzechów moich!
Upał serca swego chłodzę, *
Gdy w przepaść męki Twej wchodzę.

Część III tę część Gorzkich Żali odprawia się w III Niedzielę Wielkiego Postu. i Niedzielę Palmową

INTENCJA
W tej ostatniej części będziemy rozważali, co Pan Jezus wycierpiał od chwili ukoronowania aż do ciężkiego skonania na krzyżu. Te bluźnierstwa, zelżywości i zniewagi, jakie Mu wyrządzano, ofiarujemy za grzeszników zatwardziałych, aby Zbawiciel pobudził ich serca zbłąkane do pokuty i prawdziwej życia poprawy oraz za dusze w czyśćcu cierpiące, aby im litościwy Jezus krwią swoją świętą ogień zagasił; prosimy nadto, by i nam wyjednał na godzinę śmierci skruchę za grzechy i szczęśliwe w łasce Bożej wytrwanie.

HYMN
Duszo oziębła, czemu nie gorejesz? *
Serce me, czemu całe nie truchlejesz? *
Toczy twój Jezus z ognistej miłości *
Krew w obfitości.

Ogień miłości, gdy Go tak rozpala, *
Sromotne drzewo na ramiona zwala; *
Zemdlony Jezus pod krzyżem uklęka, *
Jęczy i stęka.

Okrutnym katom posłuszny się staje, *
Ręce i nogi przebić sobie daje, *
Wisi na krzyżu, ból ponosi srogi *
Nasz Zbawca drogi!

O słodkie drzewo, spuśćże nam już Ciało, *
Aby na tobie dłużej nie wisiało! *
My je uczciwie w grobie położymy, *
Płacz uczynimy.

Oby się serce we łzy rozpływało, *
Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało! *
Żal mi, ach, żal mi ciężkich moich złości, *
Dla Twej miłości!

Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności *
Za Twe obelgi, męki, zelżywości, *
Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny, *
Cierpiał bez winy!

LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
Jezu, od pospólstwa niezbożnie *
Jako złoczyńca z łotry porównany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, przez Piłata niesłusznie *
Na śmierć krzyżową za ludzi skazany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, srogim krzyża ciężarem *
Na kalwaryjskiej drodze zmordowany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, do sromotnego drzewa *
Przytępionymi gwoźdźmi przykowany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, jawnie pośród dwu łotrów *
Na drzewie hańby ukrzyżowany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, od stojących wokoło *
I przechodzących szyderczo wyśmiany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, bluźnierstwami od złego, *
Współwiszącego łotra wyszydzany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, gorzką żółcią i octem *
W wielkim pragnieniu swoim napawany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, w swej miłości niezmiernej *
Jeszcze po śmierci włócznią przeorany, *
Jezu mój kochany!

Jezu, od Józefa uczciwie *
I Nikodema w grobie pochowany, *
Jezu mój kochany!

Bądź pozdrowiony, bądź pochwalony, *
Dla nas zmęczony i krwią zbroczony. *
Bądź uwielbiony! Bądź wysławiony! *
Boże nieskończony!

ROZMOWA DUSZY Z MATKĄ BOLESNĄ
Ach, Ja Matka boleściwa, *
Pod krzyżem stoję smutliwa, *
Serce żałość przejmuje.

O Matko, niechaj prawdziwie, *
Patrząc na krzyż żałośliwie, *
Płaczę z Tobą rzewliwie.

Jużci, już moje Kochanie *
Gotuje się na skonanie! *
Toć i ja z Nim umieram!

Pragnę, Matko, zostać z Tobą, *
Dzielić się Twoją żałobą *
Śmierci Syna Twojego.

Zamknął słodką Jezus mowę, *
Już ku ziemi skłania głowę, *
Żegna już Matkę swoją!

O Maryjo, Ciebie proszę, *
Niech Jezusa rany noszę *
I serdecznie rozważam.

Któryś za nas cierpiał rany, *
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!

Któryś za nas cierpiał rany, *
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!

Któryś za nas cierpiał rany, *
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!

Z kazania pasyjnego z kalwaryjskiego Wzgórza – Niedziela Palmowa 5 kwietnia 2020r.
„Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mojego”                 
Opuszczony, złamany bólem Jezu, wszystko zbliża się do końca. Do momentu gdy wszystko zostanie zabrane: dusza, wolne „tak” lub „nie”, wszystko co właściwe człowiekowi. Gdyż to właśnie oznacza śmierć. Kto zabiera lub co zabiera? Nicość? Ślepy przypadek? Bezlitosna natura? Nie, Ojciec! Bóg, który jest mądrością i miłością. I dlatego pozwalasz zabrać sobie siebie całego. Oddajesz się pełen zaufania w te niewidoczne, ciche ręce, które my niedowierzający ludzie nazywamy straszliwą śmiercią, bezlitosnym przypadkiem. Ty wiesz, że to ręce Ojca. Twoje oczy spoglądają teraz w spokojne oczy Miłości, a usta wypowiadają ostatnie słowa Twego życia: „Ojcze w Twoje ręce oddaję ducha mego”. Wszystko oddajesz Temu, który wszystko dał Tobie. Wszystko bez zastrzeżeń wkładasz w ręce Ojca. To dużo, to bardzo dużo, to na pewno trudne i gorzkie. A Ty musiałeś dźwigać cały ten ciężar życia: ludzi, ich złość, Twoje zadanie i Twój Krzyż, bezsilność i śmierć. Lecz teraz koniec dźwigania tych ciężarów. Teraz możesz to wszystko i siebie samego złożyć w ręce Ojca. A ręce te są tak dobre i tak silne jak ręce matczyne. Obejmują Twą duszę tak, jak ujmuje się z miłością w dłoń małego ptaszka. Teraz już nic nie jest trudne, wszystko złożone jest przecież w Sercu Boga, gdzie wypłakać można wszystkie smutki i trudy, a dobry Ojciec pocałunkiem osuszy oczy swego dziecka.
Jezu, czy także moją biedną duszę i moje życie złożysz kiedyś w ręce Ojca? Złóż wtedy wszystko – ciężar mego życia i ciężar mych grzechów, nie na szalę sprawiedliwego Sędziego, lecz na ręce dobrego Ojca. Dokąd mógłbym uciec, gdzie się ukryć, jak nie u Ciebie, Brata mej goryczy, Zbawcy mych grzechów? A więc przychodzę do Ciebie, klękam pod Twoim  Krzyżem, całuję Twe stopy, które bezszelestnie krocza za mną po wszystkich drogach mego życia. Obejmuję Twój Krzyż Panie wiecznej miłości, Serce wszystkich serc. Zmiłuj się nade mną. Wezwij mnie do Twojej miłości. A gdy kiedyś zbliży się koniec mej ziemskiej wędrówki, gdy dzień się nachyli i ogarnie mnie cień śmierci, wtedy wypowiedz także nad moim końcem swoje ostatnie słowa: „Ojcze w Twoje ręce oddaje jego ducha:” Amen.
o. B.